 |
Zosiu Kochana
Przecież nie dam Ci odejść tak bez słów wspomnienia, bo byłaś z nami od 10 lat, a może i dłużej, jako
przyjaciółka, społecznik i skarbniczka naszego Stowarzyszenia, bo tam było mi dane Cię poznać i przez te
10 lat z hakiem, byłyśmy razem w fajnych, pracowitych dniach. Szkoda, że nie wcześniej się to stało, bo
takich zacnych ludzi trzeba mieć w życiu na podorędziu, a mnie było dane tylko tych kilka tysięcy dni. To
niby dużo, ale okazało się, że za mało. Mam żal w duszy i niedowierzam, że tak się stało. |
Twoje słowa w czerwcu
„muszę zrezygnować z bycia skarbnikiem, bo idę na badania do szpitala”
przyjęłam, jak jakiś taki śmieszny nius. TY? na badania ?
a niby po co ?
O zdrowie podobno trzeba dbać, ale TY - bez przesady Panie Jezu, TY masz zdrowie zadbane na iks lat. Ale
OK. Idź i niech się doktory zdziwią, żeś w takiej formie.
Twoje codzienne kilkukilometrowe spacery – zawstydzały mnie, bo ja w auto i dziękuję bardzo! Ty w
dyscyplinie miałaś policzone kroki.
Sama gotowałaś - wszystko zdrowe, świeże i ekologiczne i co tu jeszcze dodać? Soki świeżutkie, jabłka z
ogrodu, bez oprysków, no i pasja rabatkowo – klombowa. To cała Ty. Zero uzależnień i innych
szaleństwach tego świata. TY – wzór natury i tylko żyć ze 150 lat.
Często podczas wycieczek siedziałaś, obok mnie i Twoja tajemna znajomość, jaką mnie częstowałaś co,
gdzie kiełkuje i rośnie na polach mijanych z okna autobusu, była zachwycająca i dech mi zapierała, bo dla
mnie zielenina łanów mało czym się różniła, a Ty wiedziałaś, gdzie owies, gdzie kukurydza, a które to
sadzonki kapusty, buraków czy kalarepy. Byłam w zachwycie i niech to we mnie zostanie.
Twoja czułość i troska o siostrzeńca niepełnosprawnego, zawsze rozbrajała mnie, a nawet zginała kolana
przed Tobą. Takiej zażyłości i więzi rodzinnej jaką miałaś, to szukać dzisiaj ze świecą.
Twoja solidność w pracy - punktualność i niepodważalny wykaz dokumentów, mnie, jako szajbusa
papierowego – zachwycała. Po prostu GENIUSZ biurowy. Tak, tak – mało, kto to ma, a TY miałaś i
doceniałyśmy to. Dzięki Kochana. Współpraca z Tobą była satysfakcją.
Nie pominę Twojego zaangażowanie podczas naszych spotkań. Zawsze byłaś od początku do końca - a to
już ewenement - sama wiesz, jak to zwykle jest. Ty zawsze byłaś z Wandzią!! i za to też dzisiaj znowu
dziękuję.
Może w Niebie jest jakaś ściepa i trzeba spisać i policzyć, kto, ile i za kogo – ale żebyś aż tak była tam
potrzebna?. No tak, Ty zawsze punktualnie .
„Śmierć jest dla nas wybawieniem” – to chyba powiedział Platon, czy Sokrates, już nie pamiętam i może to
prawda, ale tego dowiemy się dopiero TAM. Choć czasem wybawia nas z gorszego losu TU – któremu
byśmy nie podołali, ale dla nas - to tajemnica, a Ty już ją znasz, TY już wiesz.
Hmmm…. Podobno będąc już TAM, wcale nie jesteście tak daleko, jak się nam często wydaje.
Więc bądź TU nadal …………… z Twoją ukochaną Rodziną i z tymi, którzy Cię kochali, a jest nas wielu. Przecież mogłaś
nas jeszcze uczyć tej swojej lojalności, staranności i miłości do bliźnich. A jednak stało się inaczej. Musimy
sobie od dzisiaj sami radzić
…………. bez Ciebie.
Zostań z nami Zosiu.
Nie żegnam Cię, bo wszyscy od dnia narodzin jesteśmy na równi pochyłej w tamtą stronę.
Tak, więc Bywaj Kochana. Niech Ci Pan Jezus OTWORZY DZISIAJ DRZWI DO SWOJEGO RAJU.
Bo komu, jak nie Tobie!
Do zobaczenia.
Małgosia |